Do domu wybrałem elektryczne źródło ciepła i świadomie nie wygrałem pompy ciepła! Dlaczego?
Mieszkam w domku jednorodzinnym z lat 90, który ogrzewałem kotłem na ekogroszek (CO) a do Ciepłej Wody Użytkowej (CWU) wykorzystywałem gazowy junkers. Rosnące koszty ogrzewania i zmiany zachodzące i planowane na Polskim, oraz Europejskim runku spowodowały, że patrząc długofalowo zdecydowałem się na ogrzewanie domu energią elektryczną. Nie jest tajemnicą, że w Europie do której należymy odchodzi się od węgla i innych paliw stałych a w dalszej kolejności będzie odchodzić się również od gazu. Na gospodarstwa domowe, które będą korzystać z węgla w najbliższym czasie ma zostać nałożona coroczna opłata, która z roku na rok ma być podnoszona co wraz z różnymi dotacjami ma zachęcić i zmusić ludzi do wymiany kotłów węglowych (a w przyszłości gazowych) na inne bardziej ekologiczne źródła ciepła. W Parlamencie Europejskim od kilku lat otwarcie mówi się, że Europa (w kontekście budownictwa mieszkaniowego) dąży do całkowitego odejścia od węgla a później gazu i przejścia na prąd elektryczny produkowany w większości z odnawialnych źródeł energii. Cóż, „nie będę się kopał z koniem” więc pozostaje się dostosować. Każdy rodzaj ogrzewania ma wady i zalety a coroczne koszty ogrzewania różnymi sposobami (węgiel, pellet, gaz, prąd, olej opałowy itp.) regularnie się zmieniają przypominając sinusoidę. Gdy dany rodzaj ogrzewania w eksploatacji jest najtańszy (znajduje się w cenowym dołku) wówczas nagle wzrasta jego popularność i zaczyna być coraz częściej montowany aż osiągnie szczyt zainteresowana. Gdy firmy zauważą popularność danego źródła ciepła wówczas zaczyna stopniowo wzrastać cena energii która go zasila np. węgla, gazu, prądu, pelletu itd. co z roku na rok przekłada się na coraz większe koszty eksploatacji (ogrzewania). Pociąga to za sobą konsekwencje w postaci spadku zainteresowania (dla firm oznacza to spadek sprzedaży – zysków). W obliczu spadków sprzedaży i najczęściej pełnych magazynów (duża podaż a gwałtownie zmniejszający się popyt) firmy, zaczynają obniżać ceny aby zachęcić ludzi do zakupów. Tanieją same urządzenia grzewcze, ale jeszcze nie tanieje źródło energii (prąd, gaz, węgiel itp.). Ceny źródeł energii zaczynają się zmniejszać z pewnym opóźnieniem w stosunku do zmian samych źródeł ciepła co jest naturalne, przecież niedawno był szczyt zainteresowania i jeszcze przez kilka lat ci co właśnie założyli dane źródło ciepła będą korzystać z energii która je zasila. Cykl ten z pewnymi zmianami czasu trwania popularności jakiegoś sposobu ogrzewania praktycznie powtarza się od wielu lat.
Rozwijająca się technologia powoduje, że co jakiś czas do grupy urządzeń grzewczych dołącza jakieś nowe, „super ekonomiczne i wydajne” źródło ciepła, które najczęściej pod wpływem marketingu i braku szczegółowej wiedzy ze strony przyszłego inwestora staje się niezwykle popularne a w opinii społeczeństwa praktycznie nie ma wad. Najczęściej pod wpływem upływającego czasu stopniowo mija zauroczenie inwestorów nowym sposobem ogrzewania i coraz głośniej zaczynają mówić o wadach. Ludzie, którzy zamontowali wybrany sposób ogrzewania dopiero po pełnym sezonie grzewczym zaczynają dostrzegać wady i stają się świadomi realnych kosztów eksploatacji a po kilku latach również serwisu. Ale jest już za późno…
Od urodzenia mieszkam w domku jednorodzinnym i nauczony jestem długofalowego patrzenia na podejmowane decyzje. Pamiętam rozmowy rodziców z sąsiadami (różne domki maiły różne sposoby ogrzewania) w których co kilka lat ktoś z sąsiadów po zimie cieszył się niskimi kosztami ogrzewania a kto inny narzekał jak dużo go ta zima kosztowała. Ale jak wspomniałem, mimo że nikt nie zmieniał źródła ciepła co kilka lat następowała zmiana w tym kto się cieszył a kto narzekał. Cóż, musiałem podjąć jakąś decyzje. Do swojego domu wybrałem:
Ogrzewanie elektryczne
Z wykształcenia i zamiłowania jestem elektrykiem a wykonywana praca mocno ułatwiła mi zdobycie rzetelnej wiedzy o wybranym źródle ciepła, ale wybór nie był łatwy. Przeanalizowałem dostępne w sprzedaży rozwiązania i byłem ogromnie zaskoczony faktem, że do wyboru jest aż 19 elektrycznych sposobów ogrzewania. Zmiana źródła przeważnie wiąże się z sporymi kosztami a podjęta decyzja przez kilkadziesiąt lat (o ile wytrzyma źródło ciepła) będzie miała swoje konsekwencje. Z tego powodu nie spieszyłem się i przed podjęciem decyzji postanowiłem szczegółowo zapoznać się z tym jakie rodzaje ogrzewania domu mam do wyboru. Analizując rynek źródeł ciepła ustalałem wady i zalety każdego rozwiązania oraz próbowałem oszacować jakie prace serwisowe należy wykonywać podczas użytkowania wybranego rozwiązania na przestrzeni 20 lat. Dlaczego aż 20 lat? Czas szybko mija a ja nie lubię częstych zmian. Chcę zmienić ogrzewanie i mieć spokój na wiele lat. Ponieważ wielu znajomych wiedząc o moich planach dopytywało się o moje zdanie, lub co sądzę o konkretnym źródle ciepła opisałem wszystko w serii kilku artykułów. Jeśli jesteś zainteresowany szczegółami zachęcam do zapoznania się z artykułem zbiorczym w którym znajdziesz szczegóły: Śmiali się gdy powiedziałem, czym ogrzać dom. Ale gdy zobaczyli jak …
Zanim napiszę co i dlaczego wybrałem odpowiem na najczęściej zadawane mi pytanie:
Dlaczego nie wybrałem pompy ciepła?
Decydując się na zmianę źródła ciepła brałem również pod uwagę pompę ciepła, ale sam za hydraulikę się nie biorę więc korzystałem z pomocy specjalistów. Wielu oglądało mój budynek i wykonaną 30 lat temu instalację CO i CWU, zapoznało się z kształtem budynku i działką na której stoi. Na początku każdy z fachowców proponował pompę ciepła i mówił o rozsądnych dla mnie cenach, ale po zapoznaniu się z instalacją i możliwościami ceny drastycznie wzrastały. Dlaczego? Zapewne nie dam rady wypisać wszystkich przyczyn, ale postaram się przytoczyć najważniejsze:
- nie można było zastosować pompy ciepła typu „monoblok” i musieliśmy wybierać pompę ciepła typu „split”,
- odległość jednostki zewnętrznej od jednostki wewnętrznej liczona po długości rurek w zależności od instalatora wynosiła od 15 do 20 metrów.
- Ze względu na ograniczone możliwości ustawienia jednostki zewnętrznej musieliśmy wybierać takie, które generują jak najmniejszy poziom hałasu i dodatkowo należało uwzględnić, że po zamontowaniu poziom hałasu na granicy działki będzie większy niż dopuszczony w przepisach i będę musiał stosować dodatkowe wytłumienie dźwięku.
- Montując dodatkowe wytłumienie znacznie utrudniamy warunki pracy pompy ciepła w związku z tym instalatorzy od razu sugerowali pompy ciepła, których producenci jako wyposażenie uzupełniające oferują systemowe wytłumienia.
- Instalacja centralnego ogrzewania wykonana jest z stalowych rur o dużej średnicy (w najbliższym czasie nie planuję ich wymiany) i grzejników starego typu (wysokotemperaturowych) przez co w układzie hydraulicznym CO jest około 420 litrów wody.
- Temperatura w każdym pomieszczeniu jest indywidualnie ustawiana przez system Smart Home i regulowana 0/1 za pomocą grzejnikowych napędów termicznych. Takie rozwiązanie powoduje, że mimo dużej pojemności wody w okresach wczesnej wiosny lub późnej jesieni zdarzają się sytuacje w których tylko jeden grzejnik jest otwarty i realnie w układzie hydraulicznym krąży tylko kilkanaście litrów wody.
- Aby uniknąć taktowania pompy ciepła (co znacznie zmniejsza jej żywotność) przy wyżej opisanym sposobie sterowania grzejnikami narzuca konieczność użycia zbiorników buforowych które przy tej pojemności instalacji musiały by być dość dużej pojemności co zajmuje sporo miejsca i znacznie podnosi koszty. Niektórzy eksperci i producenci z którymi się konsultowałem szacowali ich pojemność na około 1000 l. Taką pojemność mogłem uzyskać łącząc ze sobą kilka zasobników o mniejszej pojemności.
- W budynku mieszka pięć osób więc do celów pogrzania CWU musiałem założyć bufor o pojemności 250 l z stali nierdzewnej o powierzchni wymiany wężownicy około 2,5 m (fachowcy zalecali minimum 300 l, czyli liczyli 60 l na osobę). Było brane pod uwagę kilka różnych rozwiązań do ogrzania CO i CWU, ale ostatecznie dwa osobne zasobniki według różnych ekspertów były w moim przypadku najlepszym rozwiązaniem.
Jakie są koszty związane z ogrzewaniem domu pompą ciepła?
Analizując koszty brałem pod uwagę:
- zakup, montaż i uruchomienie pompy ciepła wraz z niezbędnymi elementami np. wytłumienie,
- koszty związane z okresowym serwisem w tym wymianę zużywających się części (to normalne, że w pompie ciepła różne ruchome elementy np. sprężarka, wentylator z czasem się zużywają i należy je wymieniać co nie zawsze jest opłacalne – czasem lepiej trochę dołożyć i kupić nowszą pompę ciepła).
- Brałem pod uwagę 20 letni okres użytkowania co w przypadku pompy ciepła oznaczało jej wymianę po około 13-15 latach i konieczność kolejnego zakupu nowej pompy ciepła, lub innego dostępnego wówczas źródła ciepła. Nie można zapominać o kosztach związanej z tym robocizny.
- Wątpliwe, aby 20 lat wytrzymały zamontowane zasobniki CO i CWU więc muszę się liczyć z kosztami związanymi z koniecznością wymiany zasobników buforowych CO i zasobnika CWU, chyba, że są wykonane z stali nierdzewnej, ale w porównaniu do standardowych są znacznie droższe w momencie zakupu.
- Nie można zapominać o kosztach związanych z energią elektryczną pobraną przez pompę ciepła. U mnie pompa ciepła będzie miała trudne warunki pracy więc jej sprawność nie będzie rewelacyjna (producenci wszelkie analizy kosztów i opłacalności pompy ciepła podają w warunkach i czasie dla niej optymalnym).
- Na wybór pompy ciepła duży wpływ ma najniższa przewidywana temperatura zewnętrzna. Gdy temperatura spadnie poniżej zaplanowanej zaczyna spadać sprawność pompy ciepła a w pewnym momencie musi być wspomagana innym źródłem ciepła np. grzałkami, które nie mają już tak rewelacyjnej sprawności. Dlaczego o tym piszę? Zmiany klimatu są faktem. Coraz częściej zdarzają się różne anomalie i mimo że średnia temperatura ciągle rośnie, to coraz częściej zdarzają się różne ekstremalne zjawiska (również temperaturowe). Nikt nie może mieć pewności, że w ciągu najbliższych 20 lat w okresie zimowym temperatury nie spadną na tyle, że w dłuższych okresach czasu zajdzie konieczność używania grzałek co spowoduje znaczny spadek sprawności całego układu grzewczego.
Jak widać zagadnień, które należy uwzględnić jest dużo w związku z tym precyzyjna wycena i podsumowanie kosztów jakie mogą wystąpić w czasie 20 letniego okresu użytkowania jest praktycznie niemożliwe do wykonania, ale można spróbować te koszty oszacować przyjmując za punkt odniesienia chociażby dzisiejsze ceny (nawet nie liczę inflacji). Zużytą energie elektryczną starałem się oszacować nie w złotówkach, a w ilości zużytych kWh, co w tak dużym okresie czasu osiągało gigantyczne wartości. Na tym etapie nie wiedziałem jeszcze na jakie źródło ciepła się zdecyduję, ale znałem już orientacyjną kwotę jaką będę musiał wydać w ciągu 20 lat jeśli wybór mój padnie na pompę ciepła.
Ponieważ ceny się zmieniają nie ma sensu, abym przytaczał tu kwoty jakie wyszły z moich wyliczeń. Zainteresowane osoby same dokonają stosownych przeliczeń z uwzględnieniem swoich warunków. Proszę pamiętać, że decyzje podejmowane są w określonym czasie i w konkretnych warunkach otoczenia, oraz na podstawie informacji jakie dostępne są w danej chwili np. prognoz które robione są przez różnych ekspertów. Wielokrotnie, gdy na podjęte kilka lat wcześniej decyzje patrzymy z aktualnej sytuacji możemy dojść do wniosku, że należało podjąć inne decyzje, ale nie znam osoby, która posiada „szklaną kulę” i rzetelnie jest w stanie przepowiedzieć przyszłość więc po analizie i przeliczeniu kosztów kilku innych elektrycznych źródeł ciepła zdecydowałem się na:
Kocioł indukcyjny wspomagany grzałkami do ogrzewania domu
Aby nie było wątpliwości. Uważam, że:
- każde rozwiązanie ma wady i zalety,
- co dla jednego jest wadą, dla innej osoby może być zaletą,
- nie ma urządzeń uniwersalnych idealnie nadających się do każdej sytuacji,
- każdy przypadek należy rozpatrywać indywidualnie dobierając rozwiązanie optymalne do okoliczności, oczekiwań inwestora i budżetu jakim rozporządza.
Po analizie świadomie do ogrzewania domu (CO + CWU) wybrałem kocioł indukcyjny serii PI o mocy 10 kW polskiej produkcji Pereko. Wiem, że taki kocioł będzie zużywał więcej „prądu” niż pompa ciepła co spowodowane jest jego sprawnością 98,6 %, ale jak wspominałem rozważam szacowane łączne koszty w okresie 20 lat.
Co dla mnie ważne w przeciwieństwie do pompy ciepła kocioł indukcyjny nie ma żadnych ruchomych elementów. Kotły indukcyjne pomimo że działają na tej samej zasadzie mogą mieć różne konstrukcje. Wybrany przeze mnie kocioł serii π jest w swej budowie oparty o trójfazowy suchy transformator ze zwartym uzwojeniem wtórnym. Dzięki takiej budowie uzwojenie wtórne jest komorą grzewczą (wymiennikiem ciepła) w której wytwarzana moc cieplna jest oddawana przepływającej wodzie. Wymiennik ciepła wykonany jest z stali kwasoodpornej a producent szacuje jego żywotność na poziomie 50 lat! Czy to możliwe? Moim zdaniem TAK. Na jakiej podstawie tak sądzę? Jak wspominałem jestem elektrykiem i wiem, że transformatory (o ile nie są narażone na przeciążenia, lub zwarcia) działają bezawaryjnie przez dziesięciolecia. W transformatorze nie ma części ruchomych, które mogłyby się zużywać a element grzejny wykonany z stali kwasoodpornej daje gwarancje, że układ ten nie ulegnie rozszczelnieniu (nie będzie wycieków wody) na skutek korozji.
Ponieważ konstrukcja transformatorów trójfazowych jest znana i udoskonalana od 130 lat, więc jest realna i bardzo duża szansa na to, że transformator zamontowany w kotle indukcyjnym wytrzyma przynajmniej 30 lat.
Pierwszy transformator trójfazowy wymyślił i skonstruował w 1890 roku Polak z pochodzenia Michał Doliwo-Dobrowolski. Dokonał tego będąc dyrektorem w niemieckiej firmie AEG i we współpracy ze szwajcarską firmą Oerlikon
Źródło: https://pl.wikipedia.org/wiki/Transformator_energetyczny
Z tego powodu nie zdziwiła mnie deklaracja producenta, który udziela 20 letniej gwarancji na transformator wraz z wymiennikiem, oraz 2 letniej gwarancji na pozostałe elementy kotła. Pozostałe elementy czyli: elektroniczny sterownik wraz z panelem sterującym (tym się nie przejmuję), półprzewodnikowe przekaźniki SSR służące do załączenia i wyłączenia kotła, dwa zabezpieczenia bimetaliczne oraz czujniki temperatury i przepływu. Ponieważ jestem elektrykiem, mam odpowiedni sprzęt, wiedzę i kwalifikacje, aby samodzielnie naprawić lub wymienić sterowanie kotłem a w zasadzie transformatorem. Wspomniałem, że nie przejmuje się gwarancją na oryginalny sterownik, ponieważ po pierwszym sezonie grzewczym wymienię go na własne sterowanie oparte o stosowane w przemyśle sterowniki PLC (zapewne opiszę to w innym artykule). Dlaczego chcę wymienić sterownik? Po prostu oryginalny sterownik jak dla mnie ma zbyt małe możliwości. Jak pisałem w moim przypadku mam kaskadowo połączone dwa źródła ciepła: kocioł indukcyjny i grzałki oporowe. Własny sterownik wykonany na PLC używanych w przemyśle daje mi możliwość wykonania sterowania obydwoma źródłami ciepła, oraz pozwala mi wykonać dużo bardziej zaawansowaną automatykę i lepsze zabezpieczenia. Jeszcze nie wiem jaki sterownik wybiorę bo rozważam: Siemens Logo, Wago BC100, Eaton Easy, Schneider Modicon.
Co prawda warunkiem otrzymania 20 letniej gwarancji jest wykonywanie płatnych przeglądów serwisowych, ale biorąc pod uwagę zakres zmian jakie dokonam, oraz moją wiedzę i posiadany sprzęt nie planuję z niej korzystać i świadomie rezygnując z oferowanej gwarancji. Zainteresowane osoby informuję, że korzystając z moich znajomości wprowadzane zmiany konsultuję z producentem kotła, oraz innymi osobami mającymi ogromne doświadczenie związane z wykonywaniem układów opartych o sterowniki PLC, producentami transformatorów trójfazowych i osobami, które specjalizują się w wykonywaniu i sterowaniu urządzeń grzejnych.
Co jakiś czas spotykam się z pytaniem, czy nie boję się pola elektromagnetycznego generowanego przez kocioł indukcyjny? NIE. Dlaczego? Kocioł indukcyjny ma solidną metalową obudowę, która jest podłączona do uziemienia dzięki czemu powstaje klatka Faradaya, która zatrzymuje znaczną część promieniowania elektromagnetycznego (znaczną, ponieważ są otwory wentylacyjne i brak jednolitego dna. Są to miejsca, którymi szczątkowe promieniowanie może wydostawać się poza obudowę.
Klatka Faradaya – metalowy ekran mający chronić przed polem elektrostatycznym, wymyślony i skonstruowany w 1836 roku przez angielskiego fizyka Michaela Faradaya
Źródło: https://pl.wikipedia.org/wiki/Klatka_Faradaya
Jednocześnie za pomocą specjalistycznego sprzętu z kolegami dokonywaliśmy własnych pomiarów, które potwierdziły, że poziom pola elektromagnetycznego jest znikomy czyli dużo poniżej bezpiecznego poziomu. Wracając do kosztów eksploatacji pojawiają się głosy niektórych elektryków i osób, które w firmach są odpowiedzialne za rozliczanie z energetyką, że:
Będziesz płacił majątek za moc bierną!
Prawdą jest, że w umowach jakie klienci indywidualni i/lub prosumenci zawierają z dostawcami energii zawarty jest zapis o możliwości naliczania opłat za moc bierną. Poniżej przykład z moich warunków przyłączenia jakie otrzymałem od Tauron Dystrybucja w 2022 r.:
Wymagany stopień skompensowania mocy biernej, tg φ ≤ 0,4.
…
W przypadku użytkowania odbiorników o charakterze indukcyjnym prowadzone będą rozliczenia za ponadumowny pobór energii biernej wg zasad określonych w Taryfie dla energii elektrycznej w zakresie dystrybucji energii elektrycznej TAURON Dystrybucja S.A.
Wystąpienie takich opłat jest realnym ryzykiem z którym muszę się liczyć, ale ponieważ mam instalację fotowoltaiczną o mocy 15 kW wraz z odpowiednim układem pomiarowym jestem w stanie samodzielnie monitorować pobór energii biernej (w sumie każdy może sam odczytać tą wartość z nowoczesnego licznika założonego przez „energetykę”). Ponieważ w mojej instalacji elektrycznej znajduje się kocioł indukcyjny liczę się z tym, że może będę musiał wykonać odpowiednio zautomatyzowaną kompensację mocy biernej. Jednocześnie dokonując wyboru kotła indukcyjnego dużą uwagę zwracałem na to zagadnienie, dlatego cieszy mnie informacja jaką oficjalnie podaje producent wybranego przeze mnie kotła indukcyjnego:
Bardzo ważnym aspektem przy doborze źródła ciepła jest to, aby kierować wskazaniem, w jaki sposób i czy w ogóle, dane urządzenie kompensuje moc bierną. Obecnie na rynku nie ma urządzeń grzewczych (kotłów, pomp czy piecy) które radziłyby sobie z tym problemem. Ale czy na pewno? Otóż przy projektowaniu Kotła Indukcyjnego, od samego początku braliśmy pod uwagę moc bierną i od samego początku mocno skupialiśmy naszą uwagę na tym właśnie aspekcie. Krótko mówiąc, urządzenia o dużym współczynniku tg φ generują i odprowadzają tę niepożądaną moc bierną do sieci. Im większym współczynnikiem charakteryzuje się dane urządzenie grzewcze, tym więcej mocy biernej jest odprowadzane do sieci i tym większe kary finansowe mogą zostać nałożone na prosumentów. Można stosować odpowiednie „kompensatory”, lecz wiąże się to z dużymi kosztami, niepewnością, brakiem bezpieczeństwa a w konsekwencji i tak obawą, że kary zostać naliczone mogą w przypadku awarii kompensatora.
Ten problem nie dotyczy użytkowników kotłów π – dlaczego? Dopuszczalna wartość parametru tg φ w Polsce wynosi: tg φ < 0,4. Dla kotłów indukcyjnych serii π wartości te wynoszą kolejno: π 10 kW – tg φ = 0,07; π 21 kW – tg φ = 0,11.
Źródło: Pereko
Wspomniałem, że w układzie mam kaskadowo połączony kocioł indukcyjny i grzałki oporowe.
Dlaczego do ogrzewania domu nie wybrałem samych grzałek?
Powody były dwa:
- grzałki oporowe podczas swojej pracy „obrastają” kamieniem przez co wraz z upływem czasu ich sprawność stopniowo spada.
- grzałki rezystancyjne (oporowe) co jakiś czas ulegają przepaleniu i należy je wymienić.
Prawdą jest, że kocioł grzewczy, którego budowa oparta jest na grzałkach byłby dużo tańszy w zakupie, a w sumie niewielkim kosztem przy odrobinie chęci mógłbym go sam wykonać z ogólnie dostępnych materiałów przez co koszty byłyby naprawdę znikome, ale podczas przepalenia się grzałek należy je wymienić co wiąże się z koniecznością rozszczelnienia układu hydraulicznego, koniecznością ponownego uzupełnienia wody i odpowietrzeniem. Niby proste i stosunkowo szybkie, ale dość często przez kilka dni pracuję w terenie i na podstawie Prawa Murphy’ego, jeśli grzałka ma się przepalić to będzie to właśnie w okresie gdy przez jakiś czas nie będzie mnie w domu a na zewnątrz będą mrozy. Nie chcę zostawiać domowników w niekomfortowej sytuacji w związku z tym zdecydowałem się użyć jako główne źródło ciepła kocioł indukcyjny którego parametry przez cały okres użytkowania pozostają bez zmian (nie gromadzą się w nim żadne osady – oczywiście jeśli instalacja jest wyposażona w odpowiednie odmulacze i filtry magnetyczne). 10 kW do ogrzania starego domu! Przecież to za mało. Teraz zimy są lekkie
A jeśli przyjdzie sroga zima?
Kocioł o mocy 10 kW w moim domu jest tak… na styk. Bez problemu poradzi sobie przy lekkich zimach jakie ostatnio występują w naszym rejonie (okolice Wrocławia), ale gdy ścisną ciężkie mrozy jego moc będzie zbyt mała, aby w budynku utrzymać oczekiwany komfort cieplny. Z tego powodu zamontowałem wspomaganie w postaci drugiego źródła ciepła którym są grzałki. Wykorzystałem gotowy element grzejny EKCO.M3 z kotłów Kospel. Do dyspozycji mam sześć grzałek, które będę zasilał z 230 V uzyskując moc od 4 do 8 kW. Dzięki temu łączna moc grzejna w budynku wynosi 18 kW co jest wystarczające do ogrzania budynku i ciepłej wody użytkowej.
Sterownik PLC i fotowoltaika
Dzięki sterowaniu opartemu o PLC mogę wykonać bardzo zawansowane zależności i w miarę potrzeb mogę wybierać w jaki sposób ma być ogrzewany dom. Z poziomu przeglądarki internetowej mogę zdecydować, że głównym źródłem ciepła są grzałki, lub kocioł indukcyjny. Dodatkowo wykorzystując możliwości jakie daje mi falownik hybrydowy Fronius SYMO GEN 24 PLUS wraz z Ohmpilot i Smart Meter TS 65A-3 mogę nadmiar produkowanej w danej chwili energii elektrycznej nie oddawać do sieci energetycznej, lecz przekierować do grzałek (to zagadnienie na osobny artykuł). Warto zastanowić się:
Jakiego zużycia energii i jakich rachunków za prąd się spodziewam?
Patrząc na okres letni w którym kocioł indukcyjny jest wykorzystywany do podgrzewania CWU łączne dobowe zużycie energii elektrycznej miałem na poziomie 30 kWh. W listopadzie, gdy temperatury utrzymują się w okolicy zera dobowe zużycie jest w okolicy 120 kWh. Liczę (kocioł indukcyjny mam dopiero 6 miesięcy), że w okresie gdy na zewnątrz temperatura spadnie poniżej -5 oC dobowe zużycie wzrośnie do 260 kWh. Ale, gdy temperatury obniżą się poniżej -10 oC zakładam, że dodatkowo będą włączały się grzałki i zużycie prądu wzrośnie do 300 – 310 kWh na dobę. Czy to dużo? Czy będę płacił sporo za prąd? Tak, ale licząc koszty uwzględniam, że:
- zmniejszeniu ulegną moje rachunki za gaz (nie korzystam z gazowego junkersa)
- nie będę kupował eko-groszku. Analizując ubiegłe lata koszt zakupu opału na zimę wynosił 2 800 – 3 500 zł, a w okresie gdy wybuchła wojna w Ukrainie i były trudności z zakupem węgla koszt zakupu opału na zimę wyniósł mnie 15 000 zł, co pokazało jak nieprzewidywalne są koszty ogrzewania domu.
- nie będę płacił corocznych „kar” za wykorzystywanie do ogrzewania domu kotła węglowego.
Do tego mam założoną instalację fotowoltaiczną o mocy 15 kW.
Przed założeniem fotowoltaiki i wymianą źródła ciepła na elektryczne moje rachunki za prąd były na poziomie 600 zł miesięcznie, co dawało kwotę 7 200 zł w skali roku, jeśli do tego dołożę koszt węgla 3 000 zł i gazu 1 800 zł (na tyle szacuję oszczędności jakie uzyskam) uzyskam łącznie w skali roku koszt 12 000 zł. W związku z tym jeśli posiadając fotowoltaikę w rocznym rozliczeniu będę musiał dopłacić Tauronowi poniżej 7 000 zł będę bardzo zadowolony bo będzie to oznaczało, że w ciągu 15 lat zwróci mi się montaż fotowoltaiki. Niedługo likwiduję również kuchenkę gazową i wymienię ją na płytę indukcyjną co pozwoli mi całkowicie zrezygnować z gazu a to wygeneruje dodatkowe oszczędności, ale zwiększy zużycie prądu. Więc, gdy roczny rachunek za prąd będę miał na poziomie 10 000 zł to również będzie dobra sytuacja uwzględniając, że kocioł indukcyjny posłuży minimum 20 lat.
Podsumowanie
Decydując się na ogrzewanie elektryczne uzyskałem również korzyści, które ciężko przełożyć na pieniądze, czyli:
- trochę wolnej powierzchni w łazience (likwiduję junkers i mogę w końcu zmienić ustawienie łazienki),
- zyskałem sporą wygodę ponieważ nie muszę co tydzień przerzucać węgla z kotłowni do zasobnika i czyścić pieca (nie jest to czyste i miłe zajęcie).
- Likwidując skład opału zyskałem dodatkowe pomieszczenie o powierzchni około 9 m2.
- Zyskałem bezpieczeństwo ponieważ likwidując gazowy junkers i piec węglowy zlikwidowałem dwa źródła powstawania czadu, który nie bez powodu nazywany jest „cichym zabójcą” i co roku w okresie grzewczym uśmierca sporą grupę osób
- Zminimalizowałem ryzyko wystąpienia pożaru, bo jednak kocioł węglowy z 250 kg zasobnikiem i skład opału z 5 tonami węgla stwarza realne zagrożenie.
Koledzy mówią, a co jak nie będzie prądu? Będziesz marzł. Tak, ale dokładnie taką samą sytuację miałbym gdybym wybrał pompę ciepła. A nawet przy piecu na ekogroszek podczas zaniku napięcia wyłączał się podajnik węgla, wentylator nadmuchowy i pompka cyrkulacyjna więc i tak realnie nie miałbym ogrzewania a dodatkowo, gdy na retorze jest pełny ogień i pełno żaru a wyłączy się obieg wody doprowadzi się do zagotowania wody w układzie hydraulicznym co może doprowadzić do uszkodzenia kotła a w najlepszym razie zadziała zawór ciśnieniowy, nastąpi częściowy zrzut gorącej wody co będzie się wiązało z koniecznością późniejszego jej uzupełnienia i odpowietrzenia układu. W przypadku kilkugodzinnej przerwy w dostawie prądu kocioł węglowy wygasa i mimo powrotu zasilania w domu jest zimno. Cóż trzeba wówczas od nowa rozpalić co najczęściej wiążę się z koniecznością czyszczenia pieca, wyrzucania popiołu itd.
Prawdą jest, że kocioł indukcyjny zużyje dużo więcej prądu niż pompa ciepła, ale gdy policzę omawiane tu łączne koszty jakie poniosę w ciągu 20 lat jestem przekonany, że dużo mniej będzie mnie kosztowało ogrzewanie domu z lat 90 kotłem indukcyjnym niż pompą ciepła. A fotowoltaika 😉 Założyłem ją sam (było taniej) z oszczędności jakie uzyskałem dzięki montażowi kotła indukcyjnego w porównaniu z wycenami jakie oferowali mi instalatorzy pomp ciepła. Mogłem zatem mieć dom ogrzewany pompą ciepła, ale bez fotowoltaiki, lub dom ogrzewany kotłem indukcyjnym i dodatkowo instalacją fotowoltaiczną o mocy 10 kW. Dla mnie decyzja była prosta. Wyjaśniając osobom, które uważnie czytają powyższy artykuł. Mam dwie instalacje fotowoltaiczne. Jedną na garażu 5 kW na falowniku hybrydowym Fronius Symo GEN 24 Plus 5 kW i drugą (którą założyłem właśnie dzięki oszczędnościom na wyborze źródła ciepła) znajdującą się na budynku mieszkalnym o mocy 10 kW na falowniku hybrydowym SYMO GEN 24 PLUS 10 kW. Łącznie mam więc 15 kW z fotowoltaiki i mam możliwość w przyszłości dołożyć magazyny energii. Rozliczam się w systemie net-billing a od połowy 2024 r. jak wszyscy przechodzę na taryfy dynamiczne. Jak na tym wyjdę finansowo i ile realnie będzie mnie kosztowało ogrzewanie? Zobaczymy 🙂
Z tematem mojego ogrzewania powiązane są artykuły: Jak zrobić dodatkowe zabezpieczenie przed przegrzaniem?
I na koniec. Załączanie i wyłączanie dużych odbiorników np. pompy ciepła, grzałek, lub kotła indukcyjnego jest źródłem przepięć łączeniowych, które mogą łatwo uszkodzić elektronikę znajdującą się w domu. Aby temu zapobiec należy wykonać skuteczną ochronę przeciwprzepięciową. Osoby zainteresowane pogłębieniem wiedzy w tym temacie odsyłam do poradnika: Jak dobrać i zamontować ogranicznik przepięć? Poradnik – Zasilanie.
Andrzej Węgierski
2 maja 2024 o 13:23
Przeczytałem z zainteresowaniem. Dziękuję